Zgadza się. Już sam tytuł brzmi absurdalnie. Pomijając ogólnonarodowe dyskusje czy Jerzy Brzęczek jest dobrym selekcjonerem czy też nie. Do Kazimierza Górskiego mu jednak brakuje. Nie wiadomo jakim cudem nazwisko legendarnego trenera znalazło się w książce Małgorzaty Domagalik, a porównywanie ze sobą tych dwóch postaci wydaje się zupełnie oderwaną od rzeczywistości ideą. Taka jest właściwie cała książka pt. “W grze” i na tym można byłoby skończyć jej opisywanie. Przekonajmy się jednak, co na jej temat myślą dużo większe postaci polskiego dziennikarstwa sportowego.
Recenzja książki “W grze”
To pomyłka. Mnóstwo bodźców zewnętrznych i zwyczajny zdrowy rozsądek podpowiadały, że napisanie takiej książki w takim momencie nie będzie dobrym pomysłem. Jerzy Brzęczek jeszcze nic szczególnego nie osiągnął z reprezentacją Polski na stanowisku selekcjonera. Awansował na Mistrzostwa Europy, ale z takiej grupy piłkarze wyszliby i bez trenera na ławce. Pomimo tego książka powstała i już zebrała pierwsze negatywne recenzje.
Przeczytałem wczoraj 70 stron, dzisiaj walczę dalej (walka, bo póki co to najbardziej bełkotliwa pozycja, jaką miałem w ręku). Tak naprawdę nie ma nic o Brzęczku. To wyłącznie urojenia pani Domagalik, która zapewniła swojemu guru dożywotnie miejsce w panteonie wiecznej beki.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) September 26, 2020
Promocyjny falstart
Książka jeszcze nie była dostępna, a już popełniono mnóstwo błędów. Oprócz tego, że w ogóle powstała, mnóstwo ludzi musiało wyrazić aprobatę i zadziałać, by oficjalnie weszła do sklepów. Niestety nikt nie postanowił po drodze wstrzymać produkcji i oto jest. Trener reprezentacji został w promocyjnym opisie książki nazwany „Górskim na nowe czasy” i człowiekiem, który wszedł „na szczyty europejskiego futbolu”. Pozostawmy to bez komentarza.
Burza w mediach
Jako jedni z pierwszych do recenzji otrzymali książkę dziennikarze sportowi. Krótko mówiąc książka pt. “W grze” została przez nich właściwie zezłomowana. Pojawił się nawet pomysł, aby PZPN wykupił cały nakład tej pozycji i go spalił. Może ona bowiem wyłącznie nadszarpnąć wizerunek (i tak już niespecjalnie dobry) Jerzego Brzęczka. Za czytanie wziął się między innymi Krzysztof Stanowski, który nie szczędził słów krytyki zarówno autorce, jak i jej książce. Dzięki niemu mieliśmy również szansę dowiedzieć się co zawiera ta pozycja, zanim znalazła się w księgarniach. “W grze” zrobiło się głośno, ale nie poprawiło to notowań książki.
Nie no, telepie mnie z nerwów. Tak, dzisiejszy świat jest krwiożerczy, bezwzględny, nie ma w nim miejsca dla dobrych ludzi. Co to za bzdury. Poznałem masę wspaniałych osób na wysokich stanowiskach.
— Mateusz Święcicki (@matiswiecicki) September 28, 2020
Dobra. To ostatni wpis o tej książce. pic.twitter.com/UQWLSlSZcf
“W grze” już poza grą
Szukając jakichś pozytywnych stron tego dzieła można stwierdzić, że życie i kariera Brzęczka rzadko były dotąd przedstawiane w dłuższych reportażach i wywiadach. Tutaj mamy podanych wiele szczegółów, choć fragmenty opiniotwórcze najlepiej pominąć. Zresztą autorka do teraz (i pewnie jeszcze długo potem) nie zauważa swoich nietrafnych ocen. “Nie zgadzam się z tym, że porównanie Brzęczka do Górskiego jest, jak furmanki do Ferrari”, możemy usłyszeć w jednym z wywiadów. No cóż, pani Małgorzata ma prawo do swojej opinii, jakakolwiek by ona nie była. Większość osób twierdzi jednak, że książka pani Domagalik jest naszpikowana absurdami i zwyczajnie ośmiesza Jerzego Brzęczka. Efekt widocznie będzie odwrotny do zamierzonego, ale któż to mógł przewdzieć? Na pewno nie autorka, której paradoksalnie napisanie tej książki wyjdzie na dobre, bo sprzedaż po tak skrajnych opiniach na pewno pójdzie mocno w górę.